Jednak grudzień to dla wielu z nas przede wszystkim Święta Bożonarodzeniowe.
Ze mną chyba jest coś nie tak, bo tak samo jak zimy - świąt nie trawię. Denerwuje mnie ta bieganina i fakt, że nie można zrobić normalnie zakupów. Denerwują mnie kolorowe choinki i świecidełka porozwieszane w najważniejszych miejscach miasta. Denerwuje mnie również to kupowanie prezentów. Jednak najbardziej nie mogę znieść tej sztuczności, fałszywego uśmiechu, gadaniny o wybaczaniu błędów. Podczas świąt czuję się jak w teatrze, bo każdy członek rodziny musi odegrać rolę kochającego, dobrego człowieka. A przecież wszyscy doskonale się znają i wiedzą, że ten jeden wieczór nie zmieni postrzegania o danej osobie.
Najchętniej zamknęłabym się w pokoju na trzy dni. Wyszłabym, jak byłoby już po wszystkim, a potem znów bym się zaszyła, aby przeżyć kolejny koszmar - Sylwester. Nie wiedzieć czemu, ale ta impreza już nie cieszy mnie od kilku lat, a moim ulubionym zajęciem w ostatni dzień roku jest siedzenie na kanapie, oglądanie filmów, zajadanie się pizzą i picie wina. Żałosne? Być może, ale to moje. A jak wiadomo, każdy ma swój sposób na dobre samopoczucie.
Niemniej jednak chciałabym Wam życzyć wesołych świąt, dużo radości i samozadowolenia, szczęśliwego Nowego Roku - aby okazał się lepszy niż 2012 i spełnienia wszystkich marzeń i planów w tym pechowym 2013!