Droga do Tamesis

   Hello!

   Nie wiem czy kogoś to zainteresuje, ale zdecydowałam samodzielnie który blog rozpocznę po zakończeniu "Himmel hilf" i "Iriny Ross". Mam nadzieję, że będziecie zadowolone, bo od wielu tygodni czytam komentarze i prośby typu: "Kiedy coś o Torresie?", "Chcemy Fernando!" itd.
   Blog nosi tytuł "Droga do Tamesis". Nazwa pochodzi od małego kolumbijskiego miasteczka, w którym odbywa się akcja historii. Nie będę zdradzać fabuły, bo tego nie lubię, ale kto lubi telenowele temu chyba się spodoba. Będzie dużo słońca, dużo koni, kowboi i tego typu sprawy. 
   No i pewnie zastanawiacie się jak w tym wszystkim odnajdzie się światowa gwiazda piłki nożnej... Oj, nie będzie łatwo - wierzcie mi :) 
   Nie będzie to długie opowiadanie, bo zaplanowałam, że akcja toczyć się będzie przez około dwa tygodnie. Może będzie z dziesięć notek, może ciut więcej. Jeszcze nie wiem, bo na nowo muszę wkręcić się w tę historię. Mam dwa rozdziały, które napisałam jeszcze w tamtym roku. Ale chyba będzie to dla mnie fajna odskocznia od tych wszystkich traumatycznych historii, które zafundowałam Ballackowi, Winiarskimu i Irinie. 
   Nie przedłużając, już teraz zapraszam na bloga. 



Nowości

Siemka!

   No i co tam ciekawego u Was słychować? U mnie... stara bida :) Przeżywam traumatyczne doświadczenia u dentysty, którego odwiedzam regularnie od jakiś dwóch tygodni i powiem Wam szczerze, że nie znoszę tego najlepiej. To jest najbardziej znienawidzony przeze mnie lekarz. Jak i pewnie przez większość społeczeństwa.
   Ale jakoś tam radę. Póki co mnie nie zabił, więc mam nadzieję, że mnie wzmocni :) 
   A dzisiaj na poprawę humoru wybrałam się na zakupy. Oprócz kilku typowo babskich rzeczy, kupiłam także książki. Nie będę nic mówić, ale ostatnio każde moje wyjście na większe zakupy kończy się zakupem książek. Już mi brakuje na nie miejsca, dlatego pierwszym zakupem kolejnego miesiąca (kolejnej wypłaty :P) będzie regał, aby to sobie wszystko poukładać. Wracając do temu, to dziś zakupiłam "Ostatni testament" Jamesa Freya oraz "Tysiąc wspaniałych słońc" Khaleda Hosseini'ego. Zaczęłam czytać tę drugą, ale póki co tylko dwie kartki, bo akurat musiałam wysiąść z tramwaju :P Jak przeczytam i mi się spodobają, to może o nich tutaj napiszę z dwa słówka. 
   Przechodząc do głównego tematu, który miał być motywem przewodnim tego postu.
   Pewnie zauważyliście, że wszystkie blogi, które obecnie piszę niebawem się skończą. "Irina Ross", "Himmel hilf" oraz "Śmiech dziecka" niebezpiecznie chylą się ku końcowi, więc trzeba będzie jakoś załatać po nich dziurę. W planach mam kilka opowiadań, w tym jedno chyba będzie wymagać kompletnej modyfikacji, ale sobie z tym poradzę. Pomyślałam, że może pewnego dnia dodam po jednym rozdziale na wszystkie nowe blogi, które mam w planach i poprzez ankietę zdecydujecie, które Wam najbardziej odpowiada. Mi to w sumie jest obojętne, bo się na nie zawzięłam i chcę je napisać, a kolejność nie ma dla mnie kompletnie znaczenia.
   I pominę siatkarskie opowiadanie o Zbyszku i Picie, bo to na pewno będzie jak tylko skończę "Śmiech dziecka". Ale chciałabym pisać coś o piłkarzach, więc byście mi bardzo pomogły :) 
   A skoro zaczęłam wątek siatkarski... 
   Jadę do Spodka na Ligę Światową! 5 lipca, mecz z USA. Będzie gorąco! Już czuję tą niesamowitą atmosferę i nie mogę się doczekać meczu :) Ktoś z Was tam będzie? A może jedziecie na inne mecze? 
   No i temat znów zszedł na sport. To chyba już uzależnienie, bo chciałam coś dodać o futbolu. Liga Mistrzów zmierza się ku końcowi przed nami półfinały. I wiecie co? Pierwszy raz cieszę się, że w TV pokażą Borussię! :P Chyba nie muszę zdradzać powodu :P Hala Madrid! 
   Spadam!


Urodzinki

   Hejka!
   Piszę do Was dzisiaj, choć powinnam wczoraj. Albowiem właśnie wczoraj obchodziłam swoje drugie urodziny w blogosferze. Powiem Wam szczerze, że strasznie szybko to minęło. Do dziś pamiętam czasy, kiedy publikowałam swoje pierwsze opowiadanie "Niespodzianki życia". A kiedy dzisiaj do niego wracam mam ochotę zapaść się pod ziemię :) Było takie beznadziejne, że masakra! Chyba trochę się polepszyłam w pisaniu, jak myślicie?
   Trudno mi uwierzyć, że przez ten czas zdążyłam napisać i zakończyć aż 13 (!) opowiadań! A kolejne trzy niebawem się zakończą. Maszyna, nie człowiek haha :) Aczkolwiek ostatnio z weną to tak średnio mi idzie, bo odkąd zaczęłam pracę coraz mniej czasu i zapału mam do siedzenia przed kompem, ale staram się ze wszystkich sił. Być może widać moją niedołężność w kolejnych publikowanych rozdziałach, ale na razie nikt się nie skarżył, więc chyba wychodzi mi to całkiem nieźle.
   No tak, znów ta moja wrodzona skromność...
   Powiem Wam tak szczerze, że cholernie mocno cieszę się z tego, że zdecydowałam się na publikowanie moich wypocin. Początki były ciężkie, bo zawsze takie są, ale z czasem wszystko zaczęło się rozkręcać. A ja wkręciłam się w blogowy świat na maksa. Dzięki temu znalazłam w sieci kilka naprawdę fajnych osób, z którymi zawsze można pogadać, nie tylko o blogach, ale o prywatnym życiu również. Nie chcę nikogo wymieniać z imienia, ale dziewczyny na pewno wiedzą, że piszę o nich :)
   I choć trudno w to uwierzyć, ale niektóre z Was są ze mną od początku :)
   Ja najmilej wspominam blogi: "Euro Skandal", "Strzępy duszy" i "Cristiano i ja". Każde było inne, ale chyba były to najbardziej lubiane przez Was historie. No chyba że się mylę... :) Mieliście jakieś ulubione moje opowiadania?

   Wszystkim i każdej z osoba chciałabym w tym miejscu powiedzieć "wielkie dzięki" za odwiedziny, komentarze, rozmowy, sugestie, porady, krytykę i inspirację. Bez Was chyba nie dałabym rady, bo przecież lepiej się pisze z myślą, że ktoś czyta Twoje opowiadanie i z niecierpliwością wyczekuje kolejnego postu.
   Jesteście cudne!
   Dziękuję! <3