Arabska żona

   "Arabska żona" to historia młodej kobiety o imieniu Dorota, która poznaje i zakochuje się w Ahmedzie, Libijczyku mieszkającym i studiującym w Polsce.
   Początkowo ich życie to istna sielanka. Dorota zachodzi w ciążę, na świat przychodzi córeczka Marysia. Para się pobiera, przeprowadza się do nowego mieszkania, mężczyzna rozkręca własny biznes... Wydawać by się mogło, że nic nie może zakłócić ich spokoju.
   Ahmed marzy o odwiedzeniu bliskich i spędzeniu wakacji w Libii. Dorota oczywiście zgadza się na to, ale ma wiele wątpliwości. Słyszała wiele plotek i historii na temat Arabów, którzy wywożą swoje małżonki do krajów muzułmańskich i tam zamieniają ich życie w piekło. Dorota przekonuje samą siebie, że to tylko kilkumiesięczny wyjazd wakacyjny.
   Początkowo Dorota jest zaskoczona Libią, jej zwyczajami, tradycjami. Ciężko jest jej przyzwyczaić się do tego, że mężczyzna jest panem i władcą. Jednak dzięki rodzinie Ahmeda szybko przyzwyczaja się do panujących zasad, poznaje kraj i ich ludzi coraz lepiej i o dziwo zaczyna jej się tam podobać. Jednak po początkowej fascynacji nie zostaje ani śladu, kiedy małżonek powraca do swoich korzeni i arabskich przyzwyczajeń. Ahmed znika na całe dnie, jest śmiertelnie zazdrosny, nie stroni od rękoczynów. Wloty i upadku przeplatają się, aż w końcu Dorota nie wytrzymuje i postanawia zmienić swoje życie. Z jakim skutkiem? Na to pytanie nie odpowiem. Jednak jestem pewna, że ta historia zainteresuje i zaciekawi wiele osób, zwłaszcza kobiet, bo to piękna książka, niezwykle prawdziwa. I ma swoją kontynuację. "Arabska żona" to dopiero pierwsza cześć, ja zaraz zabieram się za drugą - "Arabską córkę", a później czekają na mnie jeszcze "Arabska krew" i "Arabska księżniczka". Już nie mogę się doczekać! :)


3 komentarze:

  1. Historia wydaje się dość życiowa i ciekawa. Zapewne sięgnę po tą książkę, bo lubię takie powieści :)
    Bardzo lubię książki, które są w pewien sposób zyciowe, a nie tylko oparte na fikcji.
    Czy ty wchodzisz w ogóle na twittera, Ozilla? :D
    Życzę weny, dużo przeczytanych książek (w szczególności tych dobrych) i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że wchodzę, ale rzadko mam pomysł na tweet :P To nigdy nie był mój ulubiony portal społecznościowy. Teraz wiem dlaczego hehe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z ciekawości założyłam twittera :P Moje myśli są dłuższe, niż długość 140 znaków :D To jest fajny zapychacz czasu.

      Usuń