Siatkarze odpadają z turnieju

   Cóż... Jestem kilka minut po zakończeniu meczu i możliwe, że będę gadać jak potłuczona.
   Emocje były wielkie, oczekiwania chyba jeszcze większe. Ja byłam święcie przekonana, że nasi chłopcy wygrają (chyba nie mogłabym nazwać siebie kibicem, gdyby tak nie było). Zawsze powtarzam, że aby być najlepszym trzeba pokonać najlepszych... Dzisiaj byliśmy gorsi.
   Trudno podać konkretny powód. Nie będę się bawić w analizy i szukać winnych. Bo tu nikt nie jest winien. Rosjanie byli po prostu lepsi w każdym aspekcie gry: w zagrywce, ataku, bloku, obronie... Jak to powiedział Zbyszek - "Zabrakło nam argumentów na Rosję".
   Nasi chłopcy dali z siebie wszystko, walczyli dzielnie, nie poddali się. Można mieć pretensje, że sami zgotowali sobie taki los (ludzie mówią - przecież wystarczyło wygrać mecz z Australią). Być może jest w tym jakaś prawda, ale prędzej czy później i tak trafilibyśmy na Rosjan, którzy idą jak burza i zmiatają wszystko, co stanie im na drodze.
   Ja jestem z nich ogromne dumna, bo zostawili na parkiecie całe serducho, mnóstwo sił, krew, pot i łzy. I mimo iż wolałabym widzieć ich łzy radości, to cieszę się, że udało im się awansować na tak prestiżowy turniej jak Igrzyska Olimpijskie. Wiele się nauczyli, zebrali niezbędne doświadczenie, które zaprocentuje na kolejnych wielkich imprezach. Należy pamiętać, że dla większości z nich były to pierwsze igrzyska, a przecież oni są tacy młodzi. Jeszcze nie jedna olimpiada przed nimi, dopiero wchodzą w ten idealny dla siatkarza wiek. Będą jeszcze lepsi - jestem o tym przekonana.
   Bardzo mi jest przykro, żal mi ich, bo wiem jak bardzo tego pragnęli. Każdy z nich powtarzał, że to najważniejsza impreza ich życia - ale panowie: z pewnością nie ostatnia. Spróbujemy za cztery lata (jakkolwiek śmiesznie to nie zabrzmi). Ja zawszę będę z Wami, bo co jak co, ale nie każdy fan wstaje o trzeciej w nocy, aby obejrzeć mecz... Pamięta się Puchar Świata, oj pamięta :)
   Mamy wspaniałą drużynę, z utalentowanymi graczami i przede wszystkim niesamowitym trenerem, który dał nam wiele radości. I jeśli usłyszycie, że ktoś ma jakieś wątpliwości do Andrei to przysyłajcie go do mnie :) Bo mieliśmy już świetnych Lozano, Castellaniego, ale Anastasiego mamy jedynego w swoim rodzaju.
   Na koniec chciałabym podziękować siatkarzom za walkę, poświęcenie i spełnione marzenia. Marzyliśmy o sukcesach i oto je mamy. Jestem z nimi od paru lat i na pewno nie zaprzestanę kibicowania. Taka drużyna zasługuje na wsparcie. Kibiców mamy jedynych w swoim rodzaju, powtarza to każda drużyna, która przyjeżdża do Polski, a nawet Argentyńczyk Luciano De Cecco przyznał, że kibicami jesteśmy najlepszymi na świecie. Kochani, mamy powody do dumy. Możemy chodzić z wysoko podniesioną głową i z wypiętą piersią, bo wielu chciałoby być na naszym miejscu.
   To nie jest koniec. Przecież ci zawodnicy nie odejdą, nie zapadną się pod ziemię. Oni ciągle będą i wciąż będą się poprawiać. Niebawem kolejne wielkie imprezy, w tym przyszłoroczne Mistrzostwa Europy, które zorganizowane będą w Polce i Danii oraz Mistrzostwa Świata 2014, które również odbędą się na naszych polskich boiskach. Myślicie, że przegramy u siebie jak piłkarze? Nie sądzę!


3 komentarze:

  1. Interesujący artykuł.;)
    Po twojej nazwie wnioskuje iż lubisz Mesut'a Ozil'a
    Tak się składa ,że piszę opowiadanie o Ronaldo ,mam nadzieje że zajrzysz i pozostawisz po sobie komentarz ;)
    Twojego ulubieńca też tam nie zabraknie :p
    Zapraszam: http://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno pozostał niedosyt i żal. Przecież wiadomo, że chcieliśmy wygranej Naszych, ale cóż zawsze wart wierzyć w nich bez względu czy przegrywają, czy wygrywają. To właśnie takimi powinniśmy być kibicami, którzy wierzą w swoich nie zważając co się dzieje w meczu.
    Niestety Polska ma taką chorą mentalność, że kiedy nasi przegrywają to jeszcze bardziej chcą dokopać swoim. Te wszystkie teksty "nic się nie stało", a tak naprawdę nie umieją spojrzeć od strony siatkarza, który zostawił "tyle siebie" na boisku.
    No i cieszę się, że związek siatkówki nie ma drugiego Lato w swoich szeregach :D Przecież wiadomo, że raz się wygrywa, a raz przegrywa. Jednak to nie jest powód, żeby od razu zwalniać trenera, bo coś poszło nie tak. Anastasi jest zbyt dobry, żeby miał odejść :)
    No i powiem, że notka naprawdę dobra. Cieszę się, że zdecydowałaś się opublikować ten wpis.

    p.s. Też sobie pogadałam jak potłuczona.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, wreszcie jako pełnoprawny członek blogspotowej blogosfery mogę komentować Twoje posty :)! Zgadzam się z tym co napisałaś. Jesteśmy najlepszymi kibicami i chociaż oglądając mecze siatkówki nie czuję tego samego, co czuję oglądając mecze piłki nożnej, to i tak zawsze wspieram naszą drużynę narodową. Czekam na kolejne posty tutaj, jak i kolejne części opowiadań (w szczególności Gwiazdor i ja ;)).
    Pozdrawiam,
    Cotton.

    OdpowiedzUsuń